środa, 28 maja 2014

Z archiwum XXX - małe Perminki

Ostatnio wszystkie wolne chwile poświęcam HAEDowi więc nie mam co pokazać jeśli chodzi o haft. Ale pomyślałam, że dawno nie było wpisu z serii "z archiwum XXX" a coś tam zawsze w domu znajdę czego nie pokazywałam. Zresztą ostatnio pogoda dopisuje, więc i zdjęcia mogę robić po powrocie z pracy.
Dziś pokażę Wam dwa małe widoczki od duńskiej firmy Permin of copenhagen".
Małe Perminki kupiłam i wyhaftowałam już chyba z 15 lat temu. W zestawie była mulina DMC, schemat, igiełka, bardzo drobna aida, drewniane ramki i passe partout. Przyznam, że świetna sprawa, bo zaraz po skończeniu obrazka mogłam go oprawić i był gotowy. Wszystko idealnie dopasowane.




Perminki są bardzo małe. Same obrazki mają 5 x 10cm a z oprawą 12 x 17cm.
Wtedy po raz pierwszy w życiu haftowałam na tak drobnej Aidzie. Nawet nie miałam pojęcia, że to Aida 20ct. Nigdzie w opisie nie ma napisane co to za rozmiar. Dopiero jak można było u nas kupić taką Aidę to wtedy wiedziałam na czym haftowałam te maleństwa.
To był mój "pierwszy raz" na tak drobnej tkaninie i od tamtej pory uwielbiam taką drobnicę:)








A tak wyglądają oryginalne zestawy z których haftowałam.
Nawet udało mi się je w domu odnaleźć)




Jak wcześniej pisałam, każdą wolną chwilę poświęcam HAEDowi. Aktualnie jestem w połowie czwartej strony schematu. Już widać nawet głowę i kawałek twarzy skrzypaczki.
Z tą jej twarzą to miałam ostatnio zagwozdkę. A mianowicie, cała część czoła i większość skóry twarzy miało być, według zaleceń, wyhaftowane białym, iskrzącym się Kreinikiem 032.
Chyba ta jej blada twarz miała lśnić w blasku księżyca. Taki pewnie był pierwotny zamysł autora.
Na zdjęciu tego się nie dopatrzyłam choć wiedziałam, że gdzieś będzie użyty bo jest w kluczu.
Ten Kreinik ma też być na ramionach, rękach i jej dekolcie. Jak dla mnie to totalna masakra. Nie lubię takich błyszczących detali. Myślałam i myślałam czym zastąpić ten nieszczęsny świecący Kreinik i wymyśliłam, że zamiast niego użyję normalnej muliny DMC w kolorze 3865. I to był starzał w 10! Idealnie się komponuje z resztą twarzy. Wszystko naturalnie wygląda.
Jestem bardzo zadowolona z efektu! No i z siebie:D

Trochę pognieciony i są poodbijane na nim kółka od tamborka:)
Tyle go jest na dzień dzisiejszy:


Nawet zaparkowałam sobie kilka niteczek:)



Przy haftowaniu samej twarzy, a szczególnie przy oczach, spędziłam cały wieczór. Co krzyżyk to inny kolor. Cała pozostała reszta całkiem dobrze, a nawet bardzo dobrze się haftuje.
Do końca pierwszego, górnego pasa zostały mi jeszcze dwie pełne strony A4 schematu, bo jest ich w sumie 5 i pół a jestem w połowie czwartej:)

Tyle na dziś:)
Bardzo się cieszę z tego, że jednak zdjęcia z moich książek niektórym z Was pomogły w decyzji kupić czy nie.
 
Do mnie właśnie zbliża się burza:) Już ją wyraźnie słychać:)
Trzymajcie się! Spokojnego tygodnia!
 
 

piątek, 23 maja 2014

Książkowe zakupy :)

Ostatnio zaszalałam z zakupem książek i tym sposobem powiększyłam moją biblioteczkę o kilka krzyżykowych pozycji. Kupiłam w sumie pięć książek w trzech różnych miejscach, a mianowicie w sklepie Casa Cenina, księgarni Bookdepository i w sklepie "Nadodatek". Masakra:) Na dłuższy czas kończę z zakupami książkowymi, bo zbankrutuję:) Ale to takie przyjemne uczucie jak po rozpakowaniu paczki można usiąść i przeglądać, i przeglądać piękne książki. Ach, uwielbiam to!
Pomęczę Was zdjęciami:)

A oto co kupiłam, same cudowności!




Pierwsza z książek to "Gravures de mode" od Veronique Eninger




Skusiłam się na nią przez te halki, haleczki i gorseciki:)
Cała masa bardzo kobiecych drobiazgów.











Drugą książką jest "Storyland Cross Stitch".
Dodatkiem do książki jest kartka z liskiem, kawałek jakiegoś lnu i czarna, bliżej nieokreślona, mulina.







W tej książce zachwyciłam się tymi czarnymi zwierzakami. Nawet pozamawiałam do swojej pasmanterii różnej wielkości drewniane tamborki:)





Ta korona też jest niezła:)


Kolejną książką, o której od jakiegoś czasu marzyłam, jest "Les oiseaux" od Helene Le Berre.
Obrazki tej autorki, pod względem wykonania, bardzo przypominają prace Veronique Eninger.



W książce znajdują się tylko same ptaszki w różnych kombinacjach: na gałązkach, w wiankach, w kwiatkach i z podpisami. Cudo!
















Przedostatnią pozycją jest książka z różnymi alfabetami.
Myślałam, że znajdę w niej już ułożone gotowe napisy, ale nic z tego, trzeba kombinować samemu. Wcześniej nigdzie nie spotkałam tej książki i nie miałam możliwości zobaczenia co jest w środku. Kupowałam ją w ciemno:)  Ale się nie zawiodłam.


Mało jest w niej zdjęć. W większości są w niej schematy literek.
Na tym zdjęciu, po lewej stronie, trochę widać:)









Bardzo podoba mi się w tej książce spis treści. Jest obrazkowy:)


I ostatnią książką jest "Mode d'hier et d'aujourd'hui" Veronique Enginger.
Książka znana chyba większości osobom, które miały do czynienia z worami Pani Veronique.
Ta książka podobała mi się od bardzo dawna i musiałam sobie ją po prostu kupić:)


W środku znowu same kobiece obrazki.
Już wiele razy oglądałam tą książkę w internecie a nawet mam ściągniętych kilka schematów, ale nie ma to jak książka w ręce:)  O 100% lepiej prezentują się wszystkie obrazki niż na monitorze.



























Wszystkie książki są przepięknie wydane. Niektóre mają nawet podwójne okładki. Tylko dwie pierwsze są trochę mniejsze, a trzy pozostałe mają format A4 a nawet "Mode..." jest bardziej kwadratowa. Ma 26 na 29cm.
Oczywiście książek nie kupiłam jednocześnie. Cieszyłam się nimi stopniowo, tylko razem je wszystkie pokazałam. Teraz leżą sobie na jednej kupce na stoliku w pokoju i co chwilę po nie sięgam i je przeglądam. Jak się nimi nacieszę to powędrują do biblioteczki:)
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was zdjęciami, może pomogą którejś z Was przy podjęciu decyzji kupić czy nie. Ja osobiście bardzo lubię takie fotorelację na innych blogach.

Wkrótce pokażę postępy w moim HAEDzie. Coś zaczyna już na nim widać:)

Pozdrawiam serdecznie!
I życzę udanego, słonecznego weekendu!!!