środa, 26 czerwca 2013

Róża i nowe ciastka :)

Myślę, że jest to już przedostatnia odsłona mojej zielnikowej róży. Teraz mam już z górki :)
Została mi jeszcze ostatnia różowa róża, którą wczoraj właśnie zaczęłam i róża z dwoma pączkami z liściem w szarościach, oraz napis z nazwą róży.
Te szarości w porównaniu z tymi barwnymi różami to "mały pikuś" :)



 
 
 
 
 
Wciąż i nieustannie "piekę" ciasteczka. Ostatnio powstały okrągłe ciastka z dziurką z posypką z brązowego cukru :)
Czyż nie wyglądają smakowicie?






Ciastka są naturalnej wielkości. Te uszyłam z troche jaśniejszego, beżowego filcu.
Wszystkie okrągłe ciastka jakie uszyłam mają 6 cm średnicy.
Leżą sobie na talerzyku w pasmanterii i już nie jedna pani myślała, że są prawdziwe :)






Dziś powstaną troche większe donaty z lukrem i z posypką! Oczywiście pokażę je kolejnym razem.
Muszę w najbliższej przyszłości wybrać się do Ikei po małe poduszki-jaśki. Kończy mi się wypełniacz do ciastek :)



Trzymajcie się ciepło, bo znowu zimno i mokro się zrobiło!

piątek, 21 czerwca 2013

Ciastka 0 kalorii :)

Dwa dni temu dostałam weny do szycia filcowych ciasteczek :)
Te ciasteczka czekały na realizację chyba ze dwa lata, ale właśnie teraz przyszła na nie "ta" pora. Dobrze wiecie jak to jest :)  Czasem tak jest, że trzeba coś zrobić czy akurat jest teraz potrzebne czy nie ,czy się ma czas czy nie, ale trzeba i już. Jakby nas coś do tego popychało :) Tak właśnie było z tymi ciasteczkami.

 
 
 
 
 
W głowie mam jeszcze wiele innych kształtów ciasteczek. Mają powstać też muffinki :)
Już nawet jakiś czas temu kupiłam na takie "smakołyki" specjalny piętrowy stojaczek. Jak tylko trochę ich "napiekę" to postawię sobie taki stojak z ciasteczkami w sklepie. Dla dekoracji i dla inspiracji co można zrobic z filcu. Bo powiem, że nie wszystkie klientki przychodzące do mojego sklepu wiedzą co to filc i do czego służy. Widząc kolorową kupkę filcu mówią "o, jakie ładne, kolorowe ściereczki".  Od razu wyprowadzam je z błędu :) A teraz naocznie będzie można zobaczyć co, między innymi, można zrobic z filcu. Choć, dobrze wiecie, że filc daje o wiele większe możliwości twórcze :)
 
A teraz moje dwudniowe wypieki.
Szyje je tylko w czasie "pracy". Ruch w sklepie mam bardzo mały, więc czasu mi nie brakuje, a że niepotrafię się nudzić, to tworzę takie smakołyki :)
 
 
 
 
 
 
Precelki i ciastka z owocową, kolorową galaretką.
 
 
 
 
 
Te precelki uważam za najbardziej udane, jak do tej pory.
 
 



 
A ten herbatnik za najmniej udany, choć włożyłam w niego najwięcej pracy. Coś z nim nie tak:)
 
 




Dziś powstaną okrągłę ciastka z kolorową posypką, za którą posłużą małe koraliczki. Chyba zrobię je z troche innego jasno brązowego filcu. Jak już wcześniej pisałam będę jeszcze muffinki, które zrobię częściowo z filcu a częściowo na szydełku. Będą jeszcze czekoladki :D A te wszystkie słodkości mają 0 kalorii! A na talerzyku wyglądają jak prawdziwe :)


Udanego weekendu!

środa, 19 czerwca 2013

Róża - moje postępy :)

Przez ostatni tydzień nie poczyniłam dużych postępów przy haftowaniu róży, ale coś tam przybyło. W zeszłym tygodniu większość wieczorów poświęciłam na dokończenie Paryża.










Wczoraj powstała ta przekwitnięta różyczka :)



 
 
 
Gdybym miała tylko więcej czasu to bym sobie tak haftowała i haftowała.
Dopiero jak skończę różę to zacznę koci obrazek. Przynajmniej tak sobie postanowiłam :)
 
 
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze oraz liczne odwiedziny!
 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Paris Eiffel Tower - koniec!

Koło północy w piątek udało mi się skończyć Paris Eiffel Tower. Ostatnio haftowałam i haftowałam cały czas niebo, które oprócz chmur, było w jednym kolorze. Niby nic trudnego. Taki trochę odmóżdżający haft ale ciągnął mi się strasznie :)

A oto efekt końcowy:











Haftowałam niebo krzyżykami z pojedyńczej nitki muliny. Już w trakcie stawiania krzyżyków miałam wrażenie,  że mulina, kolor 762, jakby minimalnie różni się odcieniem.
Po wypraniu okazało się, że to nie było moje złudzenie, że ta mulina jest w dwóch różnych odcieniach ! :)
Zaznaczam, że haftowałam muliną DMC, która była w zakupionym przeze mnie zestawie.
Taka sytuacja zdarzyła mi się po raz trzeci w życiu, a haftuję już od dwudziestu paru lat i praktycznie zawsze muliną DMC. Nie pamiętam jaki to był numer w poprzednich przypadkach. Na pewno jednym z ostatnich, który się tak różnił odcieniem był jakiś jasny niebieski.
Niby DMC taka dobra jakość a też zdarzają się im takie wpadki.

Na pierwszy rzut oka, takiego średnio spostrzegawczego, nie widać tego mankamentu :)
Ja od razu to zobaczyłam i się z lekka zirytowałam :)
Tu na zdjęciach widać tą różnicę. Szczególnie z prawej strony obrazka.






Obrazek haftowałam od dołu do góry, więc nie ma mowy o żadnej różnicy w ściegu. Ewidentnie widać, że haftowałam np. rzędami do góry po 10 krzyżyków. Widać równą kreskę.










No nic już z tym nie zrobię. Próć nie będę. Zostawię dla przykładu :)

Z różą, po mału, lecę do przodu. Teraz nabiorę rozpędu bo nie rozpraszają mnie już te szarości:)
Choć już coś nowego z wielką chęcią bym zaczęła :D  A nawet mam już w planach :D
Mogę zdradzić tylko, że będzie to coś z kociego tematu :)


Pozdrawiam !!!

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Róża Pierre de Rosnard po raz pierwszy:)

Oto efekt parowieczornych zmagań z różą. Haftuję ją na zmianę z Paryżem. Gdybym go już skończyła,  to pewnie róży by było więcej :)
Na Flobie Superfine 35ct bardzo dobrze mi się haftuje. Krzyżyki wychodzą drobne, ok.18ct, czyli takie jak lubię. Zaczęłam haftować od największej różowej róży na obrazku. Tego różu jest tam na prawdę dużo. Nie przepadam za tym kolorem, ale dam radę. W całości będzie to super wyglądać.

 
 





Na tym zdjęciu widać dokładnie splot tej Floby i krzyżyki na niej. Bardzo przypomina len.
Może jest minimalnie cieńszą tkaniną.
Wczoraj skręciłam w lewo i jestem przy liściach. Właśnie w tym miejscu, gdzie wbita jest igła :)







Pod koniec zeszłego tygodnia powiesiłam sobie w pasmanterii, w oknie wystawowym takie koła z szydełkowymi serwetkami w środku. Jak obrobić takie koło szydełkiem doszłam metodą prób i błędów, ale w końcu się udało. Same serwetki są delikatnie przyszyte do tych kółek.
Serwetek na szydełku, niestety, nie potrfię robić :)  Te baaaaardzo dawno temu zrobiłam moja babcia. Są jedną z pamiątek jakie mi po niej zostały.  Ta najmniejsza serwetka, na samym dole została kupiona w ciucholandzie. Różni się trochę kolorystycznie od pozostałych. Te babcine są w kolorze jakby ecru a ona jest biała.


 
 



Średnice tych kółek to: 18, 20, 22, 35 i 40cm.
Oczywiście takie metalowe kółka można nabyć u mnie w sklepie :)

 
 





Kółka lepiej prezentowały by się na zdjęciach, gdyby widok za oknem był inny. A tu jak widać remont ulicy wciąż w toku.
Z efektu mojej pracy jestem nawet zadowolona i postanowiłam, że oprawię w kółka jeszcze dwie dość duże serwetki i powieszę sobie taką ozdobę w domu, w kuchni :)


Pozdrawiam i udanego tygodnia życzę wszystkim zaglądającym!

wtorek, 4 czerwca 2013

Paris Eiffel Tower i nowy projekt

Paris Eiffel Tower wciąż się krzyżykuje. Myślałam, że w tym tygodniu obraz będzie już gotowy, ale niestety, jeszcze dużo brakuje mu do końca :)
W sobotę kupiłam ramki, bo NY Taxi będzie oprawiony w taką samą by pasowały do siebie. Ramki są czarne z białym passe partout, takie same w jakie oprawiłam londyńską serię. Do londyńskiej serii zamawiałam odrobinę inne passe partout, bo obrazki wychodzą nieco mniejsze od okienka w środku. Teraz stwierdziłam, że nie będę zamawiać ich ekstra, tylko zostaną te co są już w ramkach. Ale przez to przybyło mi trochę pracy, bo musiałam powiększyć obrazek o 5 krzyżyków z każdej strony by idealnie pasował do oprawy. Na zdjęciu widać, że z prawej strony właśnie nad nimi pracuję :) Z lewej strony już je dodałam. Dodanie ich od górnego boku to nie problem, bo to niebo.
Takie niby 5 krzyżyków dodatkowo a dorobienie ich z jednej strony zajęło mi cały wieczór :)
Chyba gdybym nie wsponiała o dorobionych krzyżykach to nikt by tego nie zauważył :D


 
 
 
 
 
 
Oczywiście wymyślanie krzyzyków to czysta improwizacja. Staram się nawiązać do istniejących już elementów. Obrazek jest prosty, więc to żaden problem :)
Niebo robię, robię i robię. Po mału już zaczynają mnie nudzić te szarości :)
Dodatkowo na  dworze też przeważnie jest szaro i pochmurnie. Postanowiłam zacząć coś nowego. Baaaardzo kolorowego. 
 
 
Ostatnio gdzie nie spojrzę to na blogach powstają przepiękne prace z botanicznej serii od Veronique Enginger. Obrazki są bardzo urokliwe i każdy wyhaftowany obraz, który widziałam, pięknie wychodzi. Tak się naoglądałam tych cudnych haftów, że mnie też się zachciało taki mieć :)
Postanowiłam, że wyhaftuję sobie śliczną różową różę. Jest nazwana imieniem francuskiego poety Pierre de Ronsard.
 
Tak ma wyglądać :)
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Wszystko mam już przygotowane i postanowiłam, że dziś ją zacznę!
Paryż będę haftować w międzyczasie :)

Różę będę xxx na tkaninie Floba Superfine 35ct w kolorze kości słoniowej. Kiedyś o tej tkaninie rozmawiałam z Anią i postanowiłam ją przetestować, ponieważ nigdy nie miałam z nią do czynienia.
Floba przypomina trochę Len Belfast, ale ma domieszkę wiskozy i jest drobniejsza. Jej splot odpowiada aidzie 18ct. Jak sobie dobrze policzyłam to obraz z różą będzie miał ok. 25x25cm.
Jest to miękka taknina, więc do haftowania na niej będę używać mojego ulubionego tamborka od Madeiry. Nie przepadam za kolorowymi schematami, ale dam radę.
Myślę, że przyda mi się też magnetyczna tablica DMC do zaznaczania gdzie jestem na wzorze bym nie dostała oczopląsu :D


 
 

 
 
Haftować będę muliną DMC, jedną lub dwoma nitkami, bo różne są oznaczenia w kluczu do obrazka, co dwie nitki splotu tkaniny.
Na tym zdjęciu można zobaczyć splot Floby.







Mam nadzieję, że moja róża będzie dobrze wyglądać na tej Flobie. Jak mi się spodoba efekt końcowy mojej pracy to może popełnię jeszcze inne obrazki z tej botanicznej serii. Mam jeszczę ochotę na czereśnie i truskawki :)
Kolejnym razem pokażę postępy w róży. Mam nadzieję, że bedzie co pokazywać :D


Dziękuję za komentarze, których nigdy zbyt wiele!
Pozdrawiam!