czwartek, 25 lipca 2013

Woreczek na bieliznę

Parę dni temu przypomniałam sobie, że gdzies leży zaczęty, chyba z pięc lat temu, woreczek na bieliznę. Taki kiedyś miałam ambitny plan przed jakimś wyjazdem, że zrobię sobie taki bardzo kobiecy, haftowany woreczek na bieliznę. Zamiast pakować majtki itp. do worka foliowego czy reklamówki. Z całą pewnością z moim planem się niewyrobiłam przed planowanym wyjazdem bo woreczek powędrował w zapomnienie :)






Wzór koronki znalazłam gdzieś w internecie i bardzo mi się spodobał. Długo nie miałam pomysłu do czego taki wzór wykorzystać, aż do czasu gdy wymyśliłam ten woreczek.
Do uszycia i wyhaftowania woreczka postanowiłam wykorzystać tkaninę w 100% bawełnianą, której mam mały zapas. A jest nią polska tkanina Panama. Chyba jest to najgorsza tkanina jaką można sobie wyobrazić do haftu. Brrrr.  Ma splot 20ct, czyli jak dla mnie ok. i tym sugerowałam się przy jej zakupie. Ale haftując na niej wystarczy zbyt mocno pociągnąć za nitkę i ta nitka przelatuje pod splotem i krzyżyka nie ma!!!  Haftując tą koronkę rzucałam bardzo niecenzurowanymi wyrazami.
Haftowałam ten woreczek parę lat temu i na naszym rynku nie były zbyt znane czy rozpowszechnione piękne lny. Przynajmniej ja ich nie znałam. Teraz to na pewno koronkę haftowałabym na lnie :) Bez dwóch zdań.






Nie przepadam za różowymi kolorami, które przyjęło się, że są kobiece, więc postanowiłam zachować tonację beżowo-jasnobrązową.
A żeby jeszcze bardziej utrudnić sobie haftowanie na tej nieszczęsnej Panamie postanowiłam koronkę haftować satynowymi nićmi DMC :)
Haftowałam jedną nitką satynową DMC co jedną nitkę splotu tkaniny. Ta mulina też nie jest skłonna do współpracy bo strasznie się czepia np. wysuszonej skóry na rękach czy palcach. Ale efekt końcowy wynagradza te trudy.






Końcowy efekt nie jest zły. Nawet mi się podoba :)  Ale na lnie to by było to!
No nic, może jeszcze kiedyś coś podobnego sobie wyhaftuję właśnie na lnie.
Wzory koronek zawsze zbieram gdzie tylko nie spotkam w internecie.






Oprócz wzoru typowych koronek wykorzystałam wzór, który ma imitować taką wstążkę zwaną "zygzak". Taką falowaną. Na pewno wiecie o co mi chodzi :)

Pomiędzy haftowaną koronką postanowiłam przyszyć wycięte kwiatki z jakiejś bardzo starej koronki. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, że pocięłam taką wiekową rzecz. Ale do tej pory leżałaby nie wykorzystana a przynajmniej teraz można ją podziwiać. Te kwiatki są prześliczne i raczej nie jest to ręczna robota, ale głowy nie dam sobie uciąć :)






Wykończenie tego woreczka zajęło mi ostanie cztery wieczory. Postanowiłam się pospieszyć, bo moja córka wyjeżdża jutro na wakację, więc spakuje sobie do niego bieliznę. I to był główny powód, że go w końcu skończyłam :)






Woreczek, do celowo, ma być mój, bo z tyłu jest wyhaftowana litera "E".  To właśnie nad nią ostatnio siedziałam, bo była ledwo zaczęta i musiałam ją dokończyć. Na koniec zszyłam woreczek, zrobiłam tunelik na wstążkę. I koniec!

Jeszcze dodam, że ta beznadziejna Panama po praniu znacznie się kurczy. Ma to też swoje dobre strony. Jeden jej plus, że dobrze i szybko się rozprasowywuje.
Tą Panamę, swego czasu, zakupiłam w kilku kolorach!  Są to dość małe kawałki. Tylko biały kolor kupiłam z metra. Jeszcze nie wiem do czego ją wykorzystam :)







 
 

Ogólnie, jeśli chodzi o Panamę to szczerze odradzam jej zakup. Jest beznadzejna do kwadratu!
Teraz przysiadam do kociego obrazka, bo jak na razie, nic się nie posunął do przodu :)
 
 
W ostatnią sobotę odwiedziła mnie Dana wraz z mamą, Panią Kornelią! Jak ja lubię takie spotkania! Muszę przyznać, że ostatnio mam ich coraz więcej. I zawsze trudno jest się nagadać :)
Spotykam też osoby, które przyznają się, że zaglądają na mój blog i że to dzięki niemu trafiają też do mojej pasmanterii. Jest to strasznie miłe!
 

 
Pozdrawiam Was gorąco i życzę udanego weekendu!
Ma być wreszcie gorący i słoneczny!

czwartek, 18 lipca 2013

"Śpiąca kotka z kociakami" - postępy

W weekend postawiłam troche krzyżyków w mojej "trupiej" królowej, ale znaczących postępów w obrazie nie ma.
Za jakiś czas, gdy będzie widać zmianę to Wam ją pokażę.

Natomiast powoli przybywa obrazka z śpiącą kotką z kociakami od DMC.






Jak widać back stitche robię od razu. Jak już kończę obrazek to zawsze kończę go w 100%. 
Chyba by mnie coś trafiło jakbym te kreski miała robić na koniec :)
Dziś zacznę haftować kociaka, bo mamusia jest już w całości.






We wtorek dostałam kolejny numer z prenumeraty Cross Stitchera.
Trochę mnie denerwuje dość późny termin dostawy tego czasopisma. U rosjanek, na gallery ten numer obejrzałam już ponad dwa tygodnie temu :)






Najbardziej z całego numeru spodobały mi się te sowy. Jest ich kilka, więc więcej możliwości na ich wykorzystanie.
Trochę się dziwię, że w sumie bardzo mało jest "sowich" wzorów w tej gazetce, bo przecież już od jakiegoś czasu sowy są na topie :)
Plus dla nich, że chociaż błysnęli z czymś dość ciekawym:)






Sowa na okładce to całkiem fajny pomysł.






A to mój najnowszy zakup!  Czekałam na niego chyba ponad dwa miesiące od zamówienia, ale w końcu mam! Od bardzo dawna podobał mi się ten angielski buldog.  Nie wiem co mają w sobie te angielskie motywy, że tak wielu osobom się podobają. Mnie też :)
Jeszcze nie wiem, kiedy to wyhaftuję, ale najważniejsze, że jest! Niech leży i czeka.
Jeść nie woła :)






Ostatnio zaprenumerowałam sobie, prosto z Francji dwumiesięcznik "Creation Point de Croix"!
Z niecierpliwością czekam na pierwszą przesyłkę.

Dostałam zaproszenie do współtworzenia bloga XXXX - duży format , gdzie pokazujemy jak powstają nasze "kobyły".


Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem :)
Pozdrawiam Wszystkich odwiedzających!!!

sobota, 13 lipca 2013

Z archiwum XXX - "Baby Cheetah".

To już 100 post!!!  Bloga prowadzę prawie od roku i nie wiem kiedy ja tyle napisałam :)
Ten czas tak szybko zleciał :)  Zapał do prowadzenia bloga jeszcze mi nie zmalał, więc myślę, że wszystko jest OK.
I napiszę jeszcze całą masę postów :D

Dziś nie pokażę postepów z kociego obrazka, ale po mału mi go przybywa.
Dzięki Waszym komentarzom postanowiłam powrócić do moich HAEDów, ale najpierw do mojej królowej. Marta Myszkusia napisała mi, że Marta Dahlig to polska artystka, a do tego zna ją osobiście :) To tym bardziej przysiądę do tego obrazu. "Foregone" będę haftować w weekendy a w tygodniu inne prace. Tak podzieliłam sobie mój czas na haftowanie :)

Teraz pokażę obraz z mojego archiwum XXX. Jest nim "Baby Cheetah" od Kustom Krafts.
Obraz przedstawia małego, słodkiego geparda :)  Jest to kolejny kotowaty w mojej "twórczości" :)

 
 
 
 
 
 
Gepard pochodzi od Kustom Krafts. Jest to moja jedna z ulubionych firm, jeśli chodzi o haftowane zwierzaki. Z tej fimy, między innymi, haftowałam papugę. Wiem, że haft wyjdzie mi zawsze ładniej niż na zdjęciu. Nigdy się jeszcze nie rozczarowałam i nie zawiodłam tą firmą.
 
 
 
 
 
 
 
Haftowałam na czarnej aidzie 18ct dwoma nitkami muliny DMC.
Obraz po skończeniu, bez ramy, ma wymiar 28 x 30 cm.
Haftowałam go już pare lat temu, a schemat znalazłam gdzieś w internecie.







Baaaaardzo długo przeleżał w pudle, bo jakoś brakowało mi weny na jego oprawę. Dopiero jak otwarłam pasmanterię to postanowiłam go powiesić na ścianie w sklepie.

Gdy go oprawiałam przytrafiła mi się rzecz straszna! Przykleiłam geparda wikolem do czarnej tekturki, ale po wyschnięciu klej bardzo mi się błyszczał  spod tkaniny, a może mi się tak wydawało, było już dość późno w nocy jak to zobaczyłam. Postanowiłam, że jeszcze go oderwę i przykleję taśmą dwustronną. Zaczęłam odmaczać obraz, a że mi się spieszyło, bo była chyba już pierwsza w nocy, to zbyt szybko pociągnęłam za materiał i co? WYRWAŁAM DZIURĘ!!! No myślałam, że dostanę zawału!  Szybko wysuszyłam obraz i jeszcze raz przykleiłam do nowej, czarnej tekturki i dopiero jak wszystko wydało mi się, że jest w miarę dobrze, to poszłam spać.
Z dziurą wiele nie dało się zrobić. Ma 1,5 x 1,5 cm.
Jak obraz wisi na ścianie to tego mankamentu w ogóle nie widać. Choć taki pozytyw :)
 
 
 

 
 
 
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! Dały mi kopa do pracy nad moimi HAEDami. Chyba było mi to potrzebne by się za nie zabrać :)   Jeszcze raz dzięki!!!

poniedziałek, 8 lipca 2013

Moje zaczęte HAEDy

Ze dwa lata temu postanowiłam, że wyhaftuję sobie kolejny obraz od HAED.  Szukałam, wybierałam i przebierałam, a jest ich od groma :)  Spodobał mi się szczególnie jeden, nie każdemu może się on podobać, bo różne są gusta. Padło na "Foregone".  Jest to obraz przedstawiający królową.
Na pierwszy rzut oka wszystko na obrazie wygląda OK, ale po bliższym przyjrzeniu zauważamy, że jabłko jest zgnite, że są pajaki i pajęczyny, że są muchy i że sukienka jakby w niektórych miejscach potargana. Jednym słowem ta królowa wygląda jakby wstała z grobu :) Może troche straszne, ale ona mi się strasznie podoba. A dodatkowo trafiłam na jakimś rosyjskim forum na schemat.







"Foregone". Obraz jest autorstwa Marty Dahlig. Ma 400x486 krzyżyki i 88 kolorów.

Ja haftuję ją na luganie 25ct co jedną nitkę pojedyńczą nitką muliny DMC. Krzyżyki są maciupeńkie i nie ma żadnych prześwitów. Korzystam z małęgo tamborka, bo jednak lugana to bardzo miękka tkanina i trzeba ją naprężać. Nie korzystam z krosna, bo jest mi niewygodnie przy nim siedzieć. Bolą mnie plecy.

Właśnie w takim stanie jest na dzień dziesiejszy. Widać troche ściany, zasłony i czupryny królowej:)
Co najmniej od półtorej roku leży odłogiem. Na pewno kiedyś do niej wrócę, aczkolwiek jeszcze nie wiem kiedy. Choć, muszę przyznać, że nawołuje do mnie ostatnio z pudełka :D  A jeszcze jak naoglądam się na blogach, jak co niektóre z Was haftują takie duże obrazy to też mi się zachciewa do niej powrócić. Szkoda, że czasu na xxx mam tak mało ... I że doba jest taka krótka!











Kolejnym zaczętym HAEDem jest "White Tiger" autorstwa Davida Penfounda.






Ten haft zaczęłam ponad rok temu i porzuciłam. A do tego całkowicie o nim zapomniałam.
Dopiero w zeszłym tygodniu szukając w swoich szpargałach, zupełnie czegoś innego, odnalazłam takie spore zawiniątko. Przyznam, że byłam w lekkim szoku :)  Chyba mam sklerozę, albo za dużo pozaczynanych prac. Coś muszę z tym zrobić :)

Obraz ma 400x564 krzyżyki i też 88 kolory.
To co mnie w nim najbardziej urzekło to te piękne oczyska! Głęboki odcień błękitu!

Podobnie jak królową haftuję tygrysa na luganie 25ct jedną nitką DMC.
Nawet jest go trochę więcej niż królowej, bo cały górny pasek. Jak ja mogłam o nim zapomnieć?
Muszę dodrukować sobie schemat, bo przeszukałam wczoraj wszystko co się dało i go nie znalazłam :) A od dłuższego czasu zastanawiałam się do czego mam taką dużą ilość mulin, ponawijanych na bobinki, zgromadzonych w pudełku.  Już wiem :D
Idealnie pasują do klucza od tygrysa.





 
 




To zbliżenie jest specjalnie dla Marty S-P :)
 
 
 
 
 
Żeby je Wam pokazać to musiałam je wczoraj przeprasować, bo tragicznie wyglądały.
 
 








Fajnie razem wyglądają :)  Może wkrótce przysiądę do tygrysa.   Szkoda, że planów i obrazków do wyhaftowania jest tak dużo a czasu tak mało. Nawet gdybym żyła 300 lat to i tak nie wyhaftuję połowy tego co bym chciała, a jeszcze co trochę pojawia się coś nowego.
A co do nowości to mam już tego kota w trzech pozach od Dimension, na którego czekałam!!!  To znowu coś nowego do kolejki :)

Kotki z kotkami po mału przybywa, uszyte ciastka będę wypychać bo kupiłam w sobotę poduszki w IKEI. Jest troche inny wypychacz niż poprzednio, ale też całkiem fajny.

Bardzo dziękuję, że do mnie zaglądacie i komentujecie! Do nastepnego razu!

piątek, 5 lipca 2013

Śpiąca kotka z kociętami :)

Najszybsza w odgadywaniu jest Terenia! To ona zgadła co to za koci obrazek jest aktualnie u mnie na tapecie. Brawo! Spostrzegawacza z Ciebie osóbka:)

Dokładnie obrazek, który teraz haftuje ma tytuł : "Cats and Kittens - A Rest at Last!".
Ja go nazwałam po swojemu :)
Obrazek pochodzi od firmy DMC i ma już kilka lat. Jakoś dużo wcześniejszych obrazków od DMC bardziej mi się podoba niż te z aktualnego katalogu, czy z katalogów z co najmniej dwóch lat.

Na dzień dzisiejszy mam tyle:






Ten niebieski wzorek szybko się haftował, ale zwolniłam tempo na głowie kocicy :)

Kociaki haftuję na aidzie 18ct Magic Guide muliną DMC. Czasem haftuję krzyżyki jedną nitką, np. ten niebieski wzorek kanapy, czasem nawet jedną nitką półkrzyżyki, a cała kocia rodzinka haftowana jest krzyżykami z podwójnej nitki.














 
To są kolorki, które potrzebne są do wyhaftowania tego obrazka. Te mulinki, tylko do zdjęcia, pożyczyłam sobie ze stojaka z muliną :) Moje, nawinięte są na bobinki.
 
 




A tak ma wyglądać gotowy obrazek. Słodki, prawda?
Już od dawna miałam ochotę go wyhaftować :) Wydrukowany schemat leżał sobie na kupce z innymi schematami "do wyhaftowania".






Bardzo dziękuję za liczne miłe komentarze pod skończoną różą! Jak ją oprawię to jeszcze raz wam ją pokażę! Pozdrawiam!

wtorek, 2 lipca 2013

Róża skończona! Donaty i Belfast w kropki :)

Dziś będzie post zbiorczy :)
Po pierwsze po południu w niedzielę skończyłam moją różę! Nie mogłam od razu w niedzielę zrobić zdjęcia, bo zanim ją skończyłam, wyprałam i wyprasowałam to zaczęło się zciemniać :)  I było po zdjęciach :)
Ale wczoraj po pracy udało mi się ją zabrać do ogrodu.






Nie wyhaftowałam na dole napisu z nazwą róży, bo w tej chwili ma idelanie 20x20cm i pasuje do ramy 30x30. A z tym napisem już niekoniecznie. Wpadłam też na pomysł, że tą nazwę wyhaftuję na górze po prawej stronie. Tam jest wystarczające miejsce. Jeszcze zobaczę co ostatecznie zrobię. Na razie jeszcze nie mam do niej ramki.
Jak ją oprawię to jeszcze raz zrobię jej zdjęcie, ale nie wiem kiedy to nastąpi :)










Te donaty powstały w ubiegłym tygodniu. Powiem nieskromnie, że jestem z nich bardzo zadowolona. Strasznie mi się podobają!
Powstała też jedna pralinka, ale zabrakło mi wypełniacza i nie będę jej teraz pokazywać, bo nie prezentuje się zbyt apetycznie. Jest troche zapadnięta :)
W weekend miałam się wybrać do Ikei, ale niespodziewanie bardzo poprawiła się pogoda i weekendowe plany uległy zmianie o 180 stopni :)










 A tak donat wygląda przy innych ciastkach. Jak widać jest znacznie od nich większy. Jego średnica to 9 cm. Jest troche mniejszy od prawdziwego pączusia:)
Muszę zorganizować sobie jakiś większy talerzyk, bo na tym wszystkie ciastka razem się już nie mieszczą.





 
 A teraz nowość, która pojawiła się w Hobby Studio. Len Belfast 32ct naturalny w białe kropki!
Marzył mi się już od jakiegoś czasu i nawet miałam go sobie kupić w jakimś zagranicznym, internetowym sklepie. Ale już mam i jest też do nabycia u mnie w pasmanterii!
W takiej samej cenie jak HS.






Jeden kawałek już przygarnęłam :)  Na razie jeszcze nie mam sprecyzowanego pomysłu co z nim zrobię, ale już go mam i to jest najważniejsze :)
Jest śliczny!!!
Doszły mnie słuchy, że ma być jeszcze w innym kolorze :)
 
 








W niedzielę skończyłam różę i przygotowywałam się do kolejnego obrazka. Na razie nic z zielnikowej kolekcji. Może kiedyś się jeszcze na coś skuszę. Tym razem kocia temtyka :) 
Jeszcze nie zdradzę co haftuję, może ktoś zgadnie?
Mała podpowiedź: obrazek pochodzi od DMC i nie jest z najnowszej kolekcji. Jest już troche starszawy, ale niezwykle mi się od dawna podoba i właśnie teraz przyszła na niego pora. Wyciągnęłąm go z takiej kolejki "do wyhaftowania kiedyś" :)
Wczoraj wieczorkiem udało mi się już zacząć obrazek.
 
 




Za parę dni pokażę postępy nad obrazkiem i może wtedy już będzie widać co to takiego.

Lubię haftować obrazki ze schematów od DMC. Są, przede wszystkim, biało-czarne i bardzo czytelne. Przy tym kolorowym schemacie od róży myślałam, że dostanę oczopląsu. A szczególnie haftując same kwiaty, bo liście i te szaro-brązowe elementy były nawet do przeżycia :)


Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze pod poprzednim postem i życzę Wam udanego tygodnia!