Szydełko mnie opętało:) I to strasznie:)
A wszystko przez ten szybki efekt końcowy, który można uzyskać w kilka a nawet jeden wieczór.
Haft jest bardziej czasochłonny, co nie znaczy że całkiem go porzuciłam. Rudy kot już skończony, ale zaprezentuję go jak już oprawię. Myślę, że jeszcze z tydzień to potrwa.
Dziś pokazuję co ostatnio zrobiłam:
Kolejne dwie szydełkowe poduchy, w niebieskościach i fioleto różach.
Można je kupić u mnie w pasmanterii.
Kilka dni temu naszła mnie wena na poduszkę zrobioną na drutach:)
Zrobiona w jeden wieczór z grubej włóczki. Służy już mojemu mężowi:)
Kiedyś zobaczyłam w internecie taki futerał/piórnik z szydełkowych kwadratów i doszłam do wniosku, że ja też taki muszę mieć na szydełka:) A co?
I mam!
Futerał zrobiłam z małych kwadratów, bo z cienkiej włóczki. W środku jest też podszewka z bawełny i zameczek.
Może te drewniane koraliki nie bardzo pasują kolorystycznie do całości, ale taki miałam zamysł a innych nie miałam pod ręką. Prawie pasują:)
Jestem mega zadowolona z tego futerału. Marzył mi się od dawna, ale kiedyś myślałam, że nie dam rady czegoś takiego zrobić. Jak widać wciąż uczę się czegoś nowego i sprawia mi to wielką frajdę.
Oczywiście śnieżynki też się robią, ale jeszcze nie usztywnione, więc nie ma co pokazywać.
Pozdrawiam Was gorąco!
Pa!!!