Chyba to już u mnie normalne, że jak mam trochę wolnego czasu to wykorzystam go na robótki:)
Majówka była piękna, pod względem pogody. Dużo czasu spędzaliśmy na pracy w ogrodzie, bo wreszcie był czas i pogoda równoczesnie:) A to rzadkość:) Gdyby nie ta super pogoda to na pewno więcej bym zrobiła:))) Nigdzie nie wyjeżdżaliśmy.
Pierwszy weekend, jeszcze przed 1 maja, minął mi cały ze sznurkiem. Zachciało mi się, albo bardziej ubzdurało, że muszę sobie zrobić duży kosz ze sznurka bawełnianego na koce, do salonu.
Salon w szarosciach i czerni, więc kosz też w szarościach.
Na ten kosz o wymiarach 40x50cm wyszło mi 6 motków sznurka 5mm/100m.
Jest mega pojemny. Mam w nim trzy koce a i czwarty też my się zmieścił.
Rany, chyba z pięć razy prułam dno zanim wyszło mi idealnie. Niby robiłam według schematu, ale falowało mi się jak nie wiem co. Dopiero, jak zrobiłam "tak na oko" to mi wyszło jak na leśnik:)
Kosz w salonie:)
A tak wyglądał w trakcie robienia:)
Jak tylko na momencik go zostawiałam, bo zaraz jakiś kot w nim leżał.
Nawet raz pobili się o miejsce:)
Zastanawiam się czy im nie zrobić takiego. Niby mają w czy spać, ale może...
Choć kto ma koty to dobrze wie, że koty wybierają sobie same miejsca i nie zawsze chcą spać tam gdzie my byśmy chcieli.
Kiedyś kupiłam im piękne, mięciutkie legowisko w TKMaxx'sie i co? Pół roku nikt nawet do niego łapy nie wsadził:) Ale kiedyś zajął go kocur i do dziś to jego miejsce do spania. Oczywiście śpi w nim wtedy kiedy nie śpi ze mną w łóżku:)))
Przez większość czasu wykańczałam podszuki z kwadratów, które już wcześniej po trochu robiłam.
Powstały aż trzy, prawie takie same, w szarych kolorkach:)
Jedna jest dla mnie, do szarego salonu, druga została prezentem dla koleżanki a trzecia wciąż szuka właściciela.
(można ją nabyć w mnie w pasmanterii)
I wszystko razem:)
Och, pięknie to wygląda:)
Może zrobię sobie takie jeszcze dwie, na tą kanapkę w altance. Tylko w jakich kolorach?
Może coś w brązach? Muszę to rozważyć:)
Kolejną rzeczą, która tak kiedyś z nienacka przyszła mi do głowy, jest zrobienie sobie czegoś takiego a'la pareo:) Tak co by ten ażurowy kawałek przykrył na wakacjach celulit na tylnej części ciała i na udach:) Może się uda:)
Pareo powstaje z kordonka DMC Babylo "10", z czarnego koloru. A na końcach będę wrobione czarne, szklane koraliki, żeby troszkę obciążały całość. Koraliki udało mi się zdobyć, choć był z tym problem:) Akurat takich jak potrzebowałam nie mogłam znaleźć nigdzie w hurtowniach. A przez internet nie chciałam kupować, bo bałam się, że nie utrafię z rozmiarem:)
Pareo robię "virusem". Po zblokowaniu myślę, że będzie większy ten ażur, ale taki w sam raz:)
Ten wzór robiony włóczką to w miarę szybko mi poszedł, ale to pareo robię z kordonka i bardzo wolno mi to idzie. A im jest większe to tym wolniej. Jestem już tak w połowie, więc jest nadzieją, że do wakacji skończę.
Oczywiście każdego wieczora też minimalnie posuwam się z moim haftem. Zbliżam się do półmetka:) Zawzięłam się i haftuję, bo kolejny projekt już pcha się na tamborek:))) Obiecałam sobie samej, że nie zacznę nic nowego póki nie skończę tej dziewczynki w czerwonej sukience.
Tylko czy ja wytrzymam w tym postanowiniu???
Pozdrawiam!!!